Dziękuję wszystkim dotychczasowym Pacjentom, a szczególnie ich Partnerkom. Są oni ambasadorami nowoczesnych metod Planowania Rodziny u progu XXI wieku. Bez nich nic by się nie wydarzyło. Poznać grupę 1000 osób o takich zawodach, jak: lekarze, prawnicy, informatycy, rolnicy, żołnierze, policjanci, bankierzy, finansiści, pracownicy naukowi różnych uczelni, developerzy, studenci, no, może nie było wśród nich księdza, a szkoda... to ogromna przyjemność
Nic by się nie wydarzyło też bez obecności mojego syna Mateusza Siwika, który nadzorował, organizował i tworzył gabinet w Wilanowie. Teraz koresponduje z Pacjentami i ich Partnerkami, przeprowadza wiele rozmów, ustala terminy wizyt, doradza, zajmuje się finansami oraz PR. Dziękuję, Mateuszu!!!
Liliana Owczarska to dobry i opiekuńczy duszek, który asystuje już dziewiąty rok, od początku wykonania pierwszej wazektomii 31 lipca 2004 roku. Jej ogromne doświadczenie jako instrumentariuszki sali operacyjnej i pozytywne myślenie stwarzają przyjazny klimat do tego pionierskiego przedsięwzięcia.
Szczególne podziękowania należą się pierwszemu „pacjentowi” (dlaczego w cudzysłowie, za chwilę wyjaśnię) Arturowi wraz z jego Żoną Joanną. Bez Artura nic by się nie zaczęło. A teraz wyjaśniam: Nasi „pacjenci” to nie są pacjenci w dosłownym tego słowa znaczeniu, z tym słowem bowiem wiąże się zazwyczaj jakaś choroba, a oni nie są chorzy! Mają przed sobą inny cel z dziedziny powiedziałbym bardziej kosmetologii, oni są po prostu klientami i tak dalej będziemy ich nazywać, naprzemiennie oczywiście z pacjentami.
Innym takim pozytywnym doradcą, będącym bliżej nauki, dopingującym do pisania i szukania wydawcy, jest mój przyjaciel, lekarz, bez praktyki lekarskiej – osobiście wypisuję mu recepty – Krzysztof Strumiłł-Pietraszkiewicz, którego rodzinne, polskie korzenie sięgają XIV wieku, autor 18 książek poświęconych m.in. zjawiskom paranormalnym. Niezwykle ciekawa postać w naszym otoczeniu, jemu również należą się szczególne podziękowania.
Nieznani internauci, którzy czasami psioczą, krytykują, „wieszają psy i koty” na nas (głównie ci, którzy nie mieli wazektomii), wyrażają inne poglądy, piszą pozytywnie, dziękują, ale równocześnie przebijają się wraz z nami przez dżunglę niewiedzy i zakłamania. Płyną razem z nami w jednej rzece życia. Jak bez nich mogłoby się odbyć takie przedsięwzięcie? Bardzo im dziękuję!!!
Wydawnictwu Poligraf za rzeczowe i profesjonalne podejście do kwestii publikacji książki. Ta współpraca zaowocuje zapewne dalszymi opracowaniami na inne tematy...
Fot. 1.1. A dla wszystkich piękna róża z mojego ogródka (fot. E. Siwik)
Podjęcie kolejnego tematu (pierwszym była rewolucja dotycząca porodów naturalnych) w kraju, gdzie 135 tys. lekarzy mówi społeczeństwu, że nowoczesna metoda antykoncepcji mężczyzn – wazektomia – uznana i stosowana na całym świecie, jest karalna i zabroniona, musi ocierać się o bunt, a ryzykowna osobista kreatywność nie ma nic wspólnego z psychologią tłumu.
Dziewięć lat na pograniczu bohemy, bez poparcia własnego konsorcjum medycznego z tysiącami wystraszonych lekarzy, dodatkowo z oskarżeniami ze strony tegoż konsorcjum. Jednak bez tej rewolucji w dziedzinie porodów naturalnych, a później wazektomii być może do dzisiaj nic by się nie wydarzyło.
Według Osho, jednego z najgłośniejszych i najbardziej prowokujących nauczycieli duchowych naszych czasów, ludzkość jeszcze się nie narodziła; znajduje się wciąż w stanie embrionalnym. To, co postrzegasz jako ludzkość, jest jedynie jakąś mistyfikacją. I tak będzie, dopóki każdy nie osiągnie swojej indywidualnej wolności, całkowitej wolność bycia sobą, istnienia w sobie właściwy sposób. Oczywiście, bez wchodzenia w drogę innym ludziom – to stanowi część wolności. Nikt nie powinien komukolwiek przeszkadzać. Kreatywność [w medycynie i nie tylko] oznacza bunt. Największy w całej egzystencji. Jeśli chcesz tworzyć, musisz się pozbyć tkwiących w tobie uwarunkowań; jeśli nie – twoja kreatywność będzie po prostu kopiowaniem, odbitką ksero. Możesz być kreatywny, jeśli jesteś indywidualnością; nie stworzysz niczego, wyznając psychologię tłumu. Taka psychologia nie ma w sobie nic twórczego; wlecze się przez życie, nie zna tańca, śpiewu, radości; jest mechaniczna.
Twórca nie może podążać wydeptaną ścieżką; musi szukać swojej własnej, przedzierać się przez dżunglę życia. Musi iść sam; wyjść z tłumu, odrzucić to wszystko, co uznaje zbiorowość. Umysł zbiorowy jest najgorszym rodzajem umysłu; nawet tak zwani idioci, są mądrzejsi od tej zbiorowej głupoty. Ale zbiorowość posiada swoje sposoby: szanuje ludzi, nagradza ich, jeśli rozgłaszają, że zbiorowy umysł jest jedynym właściwym.
Dawniej najróżniejsi twórcy – malarze, tancerze, muzycy, poeci, rzeźbiarze – musieli z czystej konieczności godzić się na brak szacunku ze strony społeczeństwa. Musieli żyć jak cyganeria, jak włóczędzy; tylko tak mogli rozwijać swoją kreatywność. Ale w przyszłości nie musi tak być.
Jeśli mnie rozumiesz, jeśli czujesz, że mówię prawdę, to znaczy, że w przyszłości każdy będzie mógł pozostać indywidualnością bez konieczności uciekania do bohemy. Życie w bohemie jest po prostu rezultatem istnienia sztywnego, konwencjonalnego, ortodoksyjnego trybu życia.
Dokładam wszelkich starań, aby zniszczyć umysł zbiorowy i umożliwić każdemu wolność bycia sobą. Wtedy nie będzie problemów; będzie można żyć tak, jak chce się żyć. Tak naprawdę to ludzkość narodzi się dopiero wtedy, gdy zacznie szanować jednostkę i jej bunt.[…]
W przeszłości każdy wsadzał nos w nie swoje sprawy, nawet te najbardziej prywatne, które nie maja związku ze społeczeństwem. Kiedy, na przykład, zakochasz się w płci przeciwnej, jaki to ma związek ze społeczeństwem? Jest to jak najbardziej osobiste zjawisko, nie – zbiorowe. Jeśli dwoje ludzi chce trwać w miłości, społeczeństwo nie powinno się do tego mieszać. A jednak używa ono wszelkich metod – bezpośrednich lub pośrednich – aby móc się wtrącać. Postawi między kochankami policjanta albo jakiś urząd. A gdyby to nie pomogło – ma jeszcze superpolicjanta – Boga, który się wszystkim zajmie.
Koncepcja funkcji Boga jest jakby zbliżona do funkcji podglądacza – nie masz prywatności nawet w łazience, jesteś obserwowany przez dziurkę od klucza, aby było wiadomo, co robisz. To okropne! Wszystkie religie świata mówią, że Bóg ciągle cię obserwuje. Straszne. Co to za Bóg? Nie ma nic lepszego do roboty, jak tylko obserwować i śledzić wszystkich? To brzmi tak, jakby był on Najwyższym Detektywem.
Ludzkość potrzebuje nowej ziemi – ziemi wolności. Bohema to po prostu konieczna reakcja, ale jeśli moja wizja wejdzie w życie, nie będzie potrzeby uciekać, bo nie będzie istniał zbiorowy umysł usiłujący cię zdominować. Wtedy każdy będzie się czuł dobrze takim, jakim jest. Oczywiście nie wolno nikogo krzywdzić, – ale jeśli chodzi o twoje własne życie – możesz je przeżyć tak, jak chcesz.
Tylko wtedy można mówić o tworzeniu. Kreatywność jest aromatem indywidulanej wolności. [podkr. E.S.]
[…] Kiedy odrzucimy patologie, każdy stanie się twórcą. To trzeba bardzo dokładnie zrozumieć: tylko ludzie chorzy są destrukcyjni. Ludzie zdrowi są kreatywni. Kreatywność jest sygnałem pozostawania w pełnym zdrowiu. Kiedy człowiek jest naprawdę zdrowy i pełny, kreatywność przychodzi do niego w naturalny sposób, pojawia się pragnienie tworzenia [Osho 2006: 3–4]